Gerhart Hauptmann
- Biografia
- Wiesenstein
- Wokół Hanusi - obejrzyj po zamknięciu muzeum
- „Przyjaciel Muzeum”
- Konferencja naukowa "Gerhart Hauptmann - polskie konteksty" 2021
- Od „Wiesensteinu” do „Warszawianki” - projekt Kultura - Interwencje 2021
- PDWD "Warszawianka" - nasz apel do tych, którzy tu byli
- Polscy tłumacze Hauptmanna
- Projekt "Gerhart Hauptmann i Polacy 1945-1946"
- Wystawy wędrujące (czasowe)
- Hans Pleschinski u Gerharta Hauptmanna
- Projekt „Kultura w sieci" 2020
- Jubileusz 150-lecia urodzin G. Hauptmanna i 100-lecia Nagrody Nobla
Multimedia w Muzeum DGH
Oferty pracy w Muzeum
Od „Wiesensteinu” do „Warszawianki” - jesteśmy wśród beneficjentów projektu


"Warszawianka" spotkania po latach
Podczas Europejskich Dni Dziedzictwa w sobotę 18. września mieliśmy okazję podsumować nasz projekt "Od Wiesenteinu do Warszawianki" i wysłuchać wielu wspomnień.Część z nich zarejestrowała kamera. Zapraszamy do obejrzenia ciekawego filmu.
Katalog do wystawy "Od Wiesensteinu do Warszawianki" już w druku
Otwarcie wystawy "Od Wiesensteinu do Warszawianki" i spotkanie z osobami, które przebywały na turnusach wypoczynkowych oraz tu pracowały zbliża się wielkimi krokami. Przypomnijmy, że zaplanowano je na najbliższą sobotę 18.09. kiedy to w naszym muzeum obchodzimy kolejną edycję Europejskich Dni Dziedzictwa. W tym dniu nasze muzeum będzie oczekiwać na pierwszych gości już od godz. 9.00. Otwarcie winiarni zaplanowaliśmy na godz. 13.00, będzie to połączone z prelekcją "Gerhart Hauptmann i wino", zaś otwarcie wystawy o "Warszawiance" i spotkanie "po latach" na godz. 15.00, zaś na 17.30 zaprosimy wszystkich na interesujący monodram teatralny "Bar pod zdechłym psem".
Spieszymy donieść, że aktualnie trwa montaż wystawy "Od Wiesensteinu do Warszawianki" a w druku jest 120-stronicowy katalog do niej, przedstawiający szczegółowo losy domu Hauptmanna w czasach "Warszawianki". Publikacja zawiera rys historyczny obiektu od roku 1946 roku oraz wspomnienia bywalców "Warszawianki". Katalog jest bogato ilustrowany i udokumentowy. Otrzymają go wszyscy uczestnicy spotkania.
Wciąż napływają wspomnienia
Choć nasz katalog jest już w druku, to wciąż napływają wspomnienia z pobytu w "Warszawiance". Postanowiliśmy je także uratować od zapomnienia i opublikować na stronie naszego projektu. Ostatnio nadesłała je Pani Renaty Ortyl - Markiewicz. Za wszystkie bardzo dziękujemy. Będziemy je wszystkie gromadzić, by w przyszłości wykorzystać. Jeszcze nie wiemy jak. Może kolejną publikacją? A może założymy internetowe archiwum społeczne? A może podpowiecie nam Państwo na spotkaniu w sobotę 18. września? Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Nie chcemy aby po zakończeniu projektu zapomnieć o sprawie i uznać temat za zamknięty. Będziemy gromadzić wszelkie nadesłane listy, zeskanujemy też udostępnione pamiątki, dokumenty itp.
Moje wspomnienia z „Pałacykiem Gerharta Hauptmanna", bo taka nazwa funkcjonowała w mojej pamięci, wiążą się z latami 1967( lub 1968) -1974. Przyjeżdżałam wtedy co roku na 2 tygodniowe zimowiska odbywające się w czasie ferii (to nie były te zdrowotne wyjazdy, tamte trwały 6 tygodni). Początkowo obejmowały one okres ze Świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem, potem po zmianach, wypadały później ( styczeń , luty ). Były to zimowiska organizowane przez Wydział Oświaty w Legnicy, stąd też była kadra opiekunów i większość uczestników. Wydaje mi się , że na pierwszym moim zimowisku kierownikiem był pan Koryś, dyrektor SP nr 1 w Legnicy, potem byli wspaniali nauczyciele państwo Gałczyńscy. Zazwyczaj jeździły tam dzieci nauczycieli, lekarzy, pracowników Urzędu Miejskiego i pewnie prominentnych osób z tamtych lat. Mogę śmiało powiedzieć z perspektywy lat, że były to wyjazdy elitarne. Atmosfera w trakcie pobytów była naprawdę bardzo dobra. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jeździliśmy tam co roku, ja aż do siódmej klasy, a mój brat cioteczny Krzysztof Hetmański do ósmej klasy. Początkowo była jeszcze moja starsza siostra Ewa Ortyl. Na załączonym zdjęciu, jest właśnie Krzysztof. Pierwszy od lewej strony, wysoki w kraciastej koszuli. Za pierwszym pobytem naszymi opiekunami byli: moja ciocia, wówczas Zofia Rutkowska i jej narzeczony Stanisław Jasak. Teraz 18.09.2021 będą obchodzili Złote Gody ! Oczywiście będziemy wszyscy na tej uroczystości, dlatego nie możemy tego dnia pojechać do Jagniątkowa. Nasz czas w trakcie pobytu na zimowisku, wypełniały nie tylko wycieczki i jazda na sankach, na górce za skałkami, ale liczne zabawy, przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra. Pamiętam przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych oraz napis nad kominkiem „Nowy Rok 1970” oraz to jak przygotowałyśmy się do Sylwestra, szykując stroje, nakrycia głowy etc. Były rownież występy, szczególnie zapamiętałam, jak jedna ze starszych koleżanek, śpiewała ówczesny szlagier: "Trojki dwie -serce na śniegu”. Oczywiście śpiewała bardzo pięknie, ale mnie się to wbiło w pamięć dlatego, że stała na schodach w holu, na które nam kolonistom nie można było normalnie wchodzić, były zagrodzone barierką, pewnie obawiano się o zniszczenie. Poruszanie odbywało się dawnymi schodami dla służby. Bardzo jej wtedy, jako mała dziewczynka, zazdrościłam, że mogła tam być i przejść tak jak dawni właściciele Pałacyku po szerokich, pięknych okazałych schodach.
Pałacyk Gerharta Hauptmanna był dla mnie miejscem magicznym. Sprawiały to nie tylko te wspaniałe malowidła na ścianie w holu rozbudzające wyobraźnię, fascynujący gabinet pisarza, ale fakt, że mogłam przebywać na co dzień w tak niezwykłym miejscu. Spać na przykład w gabinecie, gdzie kiedyś stało jego biurko, lub w wieżyczce na górze, czując się jak królewna z bajki :).Będąc tyle razy, spałam w każdej z sal wówczas do tego przeznaczonych .Oczywiście jako dziecko, zwłaszcza przyjeżdżając po raz pierwszy, nie miałam pojęcia kim był Gerhart Hauptmann, ale już sam napis „Laureat Nagrody Nobla” robił wrażenie. Ta głowa Noblisty nad kominkiem, początkowo trochę przerażająca, potem, po oglądnięciu pamiątek po pisarzu, które były w gablotach, budząca szacunek dla pisarza. Wydaje mi się, że w holu był fortepian, a w sali obok jadalni pianino, ale nie jestem pewna. Jeszcze jedna rzecz pozostawiła we mnie naprawdę niesamowite wrażenie, a mianowicie łazienka byłych gospodarzy. Znajdowała się na pierwszym piętrze, mogła z niej korzystać tylko kadra nauczycielska. Mnie zaprowadziła tam koleżanka, której ojciec był wówczas kierownikiem zimowiska. Był to duży pokój kąpielowy z wolno stojącą wanną na podwyższeniu. Piękne kafle na ścianach. Zrealizowałam marzenie z dzieciństwa we własnym domu, mam taką wannę. Magia Jagniątkowa dla mnie polegała również na tym, że zawsze był śnieg, a nawet jak kiedyś przyjechaliśmy i nie było śniegu, to jak za dotknięciem magicznej różdżki, całą noc padało i rano było tyle śniegu, że mogliśmy jeździć na sankach... Wspaniałe , cudowne lata…, cieszę się bardzo, że dane mi było tam spędzać ferie zimowe, naprawdę nie raz wspominam te pobyty w Pałacyku Gerharta Hauptmanna
Dawnych kronik ciąg dlaszy
Dawnych kronik ciąg dlaszy
Jak ma funkcjonować Dom Hauptmanna?
Na interesujący 3-stronicowy dokument natknęliśmy się poszukując w Archiwum Państwowym w Jeleniej Górze kolejnych dokumentów do naszego projektu. Na początku 2001 roku koncepcję polsko-niemieckiego porozumienia muzeów upamiętniających postać Gerharta Hauptmanna opracował dr Przemysław Wiater, st. kustosz w Muzeum Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie. Decydowały się wówczas losy obiektu i szukano odpowiedzi na pytanie "co dalej po Warszawiance?". Prześledźmy sobie, ile z planowanych działań udało się zrealizować a ile nie. Formę placówki muzealnej przybrał "Dom Gerharta Hauptmanna" dopiero w 2005 roku. Dr Wiater zmarł 17.11.2020 roku będąc dyrektorem Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze.
Dawnych kronik ciąg dlaszy
Dawnych kronik ciąg dlaszy
Do kiedy istniała "Warszawianka"?
To często zadawane nam pytanie. Precyzyjną odpowiedź można znaleźć w jeleniogórskim oddziale Archiwum Państwowego we Wrocławiu. W kilku paczkach dokumentów, jakie dostaliśmy w ramach archiwanej kwerendy do przejrzenia, znaleźliśmy i ten. Otóż, 28. września 1999 roku Rada Miejska Jeleniej Góry podejmuje historyczną dla placówki uchwałę o ustanowieniu instytucji kultury pod nazwą "Dom Gerharta Hauptmanna". Instytucja ta ma rozpocząć swoją działalność od 1. stycznia 2000 roku. I tak się stało. Po "Warszawiance" zostały już tylko wspomnienia. A "Dom Gerharta Hauptmanna" będzie czekał jeszcze pięć lat zanim zmieni swój charakter i stanie się muzeum. W dodatku miejskim, bo prowadzonym przez Miasto Jelenia Góra. Ale to już inna, wykraczająca poza zakres naszego projektu, historia.



Czar dawnych kronik
Wewnętrzna kwerenda muzealna umożliwiła poznannie naszych kronik, prowadzonych od 2005 r., nawiązujących do tradycji domu Hauptmanna. Wśród wielu wpisów dostrzegamy i takie, których dokonali byli użytkownicy "Warszawianki", wówczas przebywające tu na turnusach wypoczynkowych dzieeci. Kilka wpisów przedstawiamy poniżej.






Nasz projekt ma na celu ukazanie historii domu pisarza - noblisty Gerharta Hauptmanna od jego śmierci (6.6.1946 – właśnie mija 75. rocznica) do czasów nam współczesnych. Ma stanowić swoistą kronikę domu pozwalającą - w zależności od zmieniających się uwarunkowań politycznych po II wojnie światowej - lepiej poznać i zrozumieć historię tego miejsca, udokumentować dzieje domu, poznać losy jego kolejnych mieszkańców i użytkowników, wzbogacone o relacje, dokumenty i fotografie.
W ramach projekt przewidujemy opracowanie i organizację wystawy czasowej, publikacji do niej (w formie katalogu) oraz spotkanie okolicznościowe użytkowników domu, zwłaszcza tych, którzy byli podopiecznymi Państwowego Domu Wczasów Dziecięcych "Warszawianka". Chcemy także udokumentować próbę przekazania domu po wojnie poecie Leopoldowi Staffowi czy zajęcie go przez… Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Postaramy się odnaleźć osoby, które przebywały tu na nauce języka polskiego dzięki Polskiemu Związkowi Zachodniemu.


