Gerhart Hauptmann
- Biografia
- Wiesenstein
- Wokół Hanusi - obejrzyj po zamknięciu muzeum
- „Przyjaciel Muzeum”
- Konferencja naukowa "Gerhart Hauptmann - polskie konteksty" 2021
- PDWD "Warszawianka" - nasz apel do tych, którzy tu byli
- Polscy tłumacze Hauptmanna
- monoKARK Młodych '24 - projekt Kultura-Interwencje 2024
- Projekt "Gerhart Hauptmann i Polacy 1945–1946"
- Wystawy wędrujące (czasowe)
- Hans Pleschinski u Gerharta Hauptmanna
- monoKARK Młodych - projekt Kultura - Interwencje 2023
- Projekt „Kultura w sieci" 2020
- Jubileusz 150-lecia urodzin G. Hauptmanna i 100-lecia Nagrody Nobla
Multimedia w Muzeum DGH
Oferty pracy w Muzeum
Wystawa "Gerhart Hauptmann i Karkonosze"
Zapraszamy Państwa do zwiedzania wystawy pt. „Gerhart Hauptmann i Karkonosze”, która powstała we współpracy Muzeum Miejskiego w Jeleniej Górze „Dom Gerharta Hauptmanna” z Oddziałem Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze Dom Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie. Jest to przypomnienie wystawy sprzed 10 laty - w związku z przypadającą w br. 160-rocznicą urodzin pisarza.
Dolny Śląsk, a zwłaszcza Karkonosze były dla Hauptmanna miejscem, gdzie dorastał, kształcił się i skąd czerpał inspirację dla swojej twórczości. W Karkonoszach spędził najdłuższy okres swojego życia (1891-1894 Szklarska Poręba, 1901-1946 Jagniątków). Nawet wydarzenia, do których doszło na tych ziemiach po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej (wysiedlenia ludności niemieckiej w związku z przesunięciem granic Niemiec i Polski) oraz namowy zaprzyjaźnionych z Hauptmannem niemieckich pisarzy do opuszczenia Jagniątkowa, nie zdołały nakłonić pisarza do wyjazdu. Kiedy Gerhart Hauptmann przeprowadził się do Szklarskiej Poręby, miał już za sobą udany debiut literacki i był postacią powszechnie znaną. Jego przybycie do wsi położonej w górach, nad rzeką Kamienną wzbudzało zapewne niedowierzanie i było źródłem sensacji. Hauptmann wprawiał w zdumienie okolicznych mieszkańców, prowadząc nowoczesny i niejednokrotnie kontrowersyjny jak na owe czasy styl życia. Jako jeden z pierwszych mieszkańców Karkonoszy jeździł na nartach i uprawiał grę w tenisa na ziemnym korcie, który wybudował obok swojego domu. Chętnie wędrował po okolicy, odwiedzając wodospady Kamieńczyka i Szklarki, Szrenicę, Łabski Szczyt, Śnieżne Kotły czy Wysoki Kamień. Jesienią roku 1899 twórca kupił działkę budowlaną w Górnym Jagniątkowie i zlecił berlińskiemu architektowi Hansowi Griesebachowi budowę domu, do którego wprowadził się w 1901 roku wraz ze swoją drugą żoną Margarete Marschalk i synem Benvenuto pochodzącym z tego związku. Z upływem czasu Gerhart Hauptmann ze swoją rodziną coraz głębiej wrastał w miejscową społeczność, zawierając liczne znajomości. Niektóre z nich zaowocowały przyjaźnią trwającą aż do śmierci pisarza w 1946 roku. W okresie stałego zamieszkiwania w Szklarskiej Porębie G. Hauptmann ukończył cztery swoje dzieła: „Kolega Crampton”, „Tkacze”, „Bobrowe futro” oraz „Wniebowzięcie Hanusi”. Także tutaj pisarz rozpoczął prace nad kolejnymi utworami: „Panny z Bischofsbergu”, „Zatopiony dzwon” oraz fragmentami tekstów, które w późniejszym okresie twórczości złożyły się na „Księgę namiętności” oraz na autobiograficzne dzieło pt. „Przygoda mojej młodości”. Jednak miejscem, w którym najdłużej żył i tworzył była siedziba pisarza w Jagniątkowie. Tutaj Hauptmann dokończył szkice dramatów oraz tworzył do późnych lat swego życia prozę i lirykę (m.in.: „Rose Bernd”, „A Pippa tańczy!”, „Szczury”, „Przed zachodem słońca”, „Atlantyda”, „Szaleniec Boży Emanuel Quinn”, „Księga namiętności”). Niniejsza wystawa to dokumentacja związków pisarza z ziemią dolnośląską, jej górami, mieszkańcami – słowem z miejscami, które stały się mu najbliższe. Karkonosze wraz ze swoją historią, ale i legendą, będące inspiracją na jego pisarskiej drodze, zaprowadziły go na sam szczyt literackich dokonań, które zostały uhonorowane Nagrodą Nobla z literatury w 1912 roku.
Wystawa "Piwo w Karkonoszach"
Zapraszamy na wystawę „Piwo w Karkonoszach”, pochodzącą ze zbiorów Archiwum Państwowego we Wrocławiu, oddział w Jeleniej Górze. Na 18 planszach wystawienniczych zaprezentowano historię słodownictwa i browarnictwa pod Karkonoszami, w tym dzieje browarów w Jeleniej Górze czy Miedzance.
Wystawę zlokalizowano w przyziemiu budynku, obok otwartej w 2021 roku winiarni Gerharta Hauptmanna, gdzie zaprezentowano winnicę Irringer nad Renem, produkującą i dostarczającą ulubione wina pisarza, a także korespondencję z Hauptmannem.
Wystawa będzie czynna od 4 stycznia do 29 maja 2022 roku.
Zmarł Robert Stando
12 stycznia 2022 roku zmarł w Warszawie Robert Stando. Był uznanym reżyserem filmów dokumentalnych, autorem scenariuszy do nich, absolwentem Wydziału Reżyserii PWST w Łodzi (1957), częstym gościem naszego muzeum. Wiele zawodowego czasu poświęcił Gerhartowi Hauptmannowi, realizując m.in. „Hauptmann- Transport” (1988) – w tym zdjęcia i dokumentację polską do filmu prod. NRD oraz już samodzielnie: „Hauptmann 1945-1946” (1996), „7 i pół tygodnia” (1999) a wcześniej „Tkacze i zielony słoń” (1989) - dokument filmowy o teatrze Teodora Mierzei w Bielawie, wystawiającym w 1954 roku sztukę „Tkacze” G. Hauptmanna. Tak wspominamy o śp. reżysera, częstego gościa naszego muzeum.
Historię rejestrował kamerą - wspomnienie o Robercie Stando (1931-2022)
Pod koniec studiów w łódzkiej filmówce wybierano specjalizację reżyserską. Jego kolegów, choćby Romana Polańskiego czy Kazimierza Kutza urzekł film fabularny. Robert Stando wybrał dokument filmowy. Do łódzkiej filmówki dostał się za drugim razem, w roku 1951. Po wojsku, ale za to od razu na drugi rok. Miał zacięcie, bo wcześniej w kłodzkim liceum im. Chrobrego, którego był absolwentem, wystawił m.in.„Niemców” Kruczkowskiego. Już wtedy – choć w sztuce teatralnej – dotknął problematyki niemieckiej. Będzie mu towarzyszyła przez całe dorosłe życie. Na Wydziale Reżyserii PWSTiF w Łodzi trafił na naprawdę wspaniałych ludzi, choćby profesor Wanda Jakubowska. O tym, że zajął się filmem dokumentalnym zdecydował jego kontakt z profesorem Jerzym Bossakiem, filmowcem, właśnie dokumentalistą. On nauczył mnie cennej rzeczy: jak w krótkim czasie ująć maksimum treści – opowiadał mi kiedyś w jednej z rozmów. - Bo to jest istota dokumentu filmowego. Kto wyszedł spod ręki Bossaka, ten wiedział, jak robi się dokument. A jest to sztuką! Nawet dziś, gdy pierwsze cięcie materiału może łatwo prowadzić do filmowej manipulacji. Jego filmografia może imponować! To grubo ponad setka filmów. Reżyser, scenarzysta, laureat wielu nagród. Jeden z tych, dzięki którym film dokumentalny ma do dziś swoje należne miejsce w historii polskiego kina. Podejmował niechciane i zapomniane tematy, często okiem kamery dotykał skomplikowanych zmagań z historią, zwłaszcza polsko-niemieckich trudnych rozliczeń z przeszłością. Interesowali go westerplatczycy i Albert Forster, powstańcy wielkopolscy i Artur Greiser, rządca Warthegau stracony publicznie na poznańskiej Cytadeli, Ziemie Zachodnie z ukochanym Kłodzkiem, gdzie trafił po wojnie. A przede wszystkim zainteresował go niemiecki literat Gerhart Hauptmann, kończący w 1946 roku swój żywot w polskich już Karkonoszach. Był koniec lat osiemdziesiątych. Stando, autor wielu uznanych i nagrodzonych filmów pracował wtedy w wytwórni filmowej „Czołówka”, która miała ścisłe kontakty z Armeefilmstudio w Berlinie. Ta enerdowska wytwórnia zaproponowała Polakom koprodukcję filmu „Hauptmann-Transport”, rzecz o ostatniej drodze zwłok niemieckiego pisarza Gerharta Hauptmanna spod Karkonoszy na bałtycką wyspę Hiddensee. Trafiło na Roberta. On, rocznik 1931, urodzony w Berlinie. Choć był Polakiem, wychowywał się w duchu germanofilskim, wśród Niemców. Całą wojnę mieszkał w Toruniu. Rozpoznawał wszystkie niemieckie mundury, stopnie wojskowe. Okupacja, choć dała mu mocno w kość, pozostawiła w nim poszanowanie do porządku. To później przydało się w pracy i z kamerą, i w prostowaniu historii. Jego zadaniem przy „Hauptmann-Transport” było znalezienie kontaktu z Polakami , którzy w jakiś sposób – już po zakończeniu wojny – zetknęli się z niemieckim pisarzem. Udało mu się uzyskać zgodę profesora Stanisława Lorentza, żeby zechciał wystąpić przed kamerą. Niezbyt już zdrowy, 88-letni profesor zaproponował, że wystąpi w Sali Matejkowskiej Zamku Królewskiego w Warszawie. Wystawione są tam dwa obrazy Jana Matejki „Rejtan” i „Batory pod Pskowem”, które zostały przez Lorentza sprowadzone z ówczesnej miejscowości Hain w Karkonoszach. Obecnie jest to Przesieka. W lipcu 1945 roku będąc w jeleniogórskiem, profesor dowiedział się, że w swej willi Wiesenstein mieszka Hauptmann. Nazajutrz po otrzymaniu tej wiadomości, przerwał pracę przy odnajdywaniu zrabowanych przez hitlerowców polskich dzieł sztuki i odwiedził pisarza. Wieś, w której mieszkał Agnetendorf, przekształcano już na polski Agnieszków, dziś jest to Jagniątków. Niestety, z pracy reżysera, zwłaszcza z relacji profesora, niewiele wykorzystano w niemieckim filmie. Ledwie 2 minuty, choć materiału było nawet na 15 minut wartościowego dokumentu. Reżyser Matthias Blochwitz nie uznał nawet za stosowne pokazania fotografii Hauptmanna, jaką otrzymał Lorentz z odręczną dedykacją pisarza, dosłownie za to, „że dał mu rzecz najważniejszą tych czasach – przywrócił mu spokój”. Przypomnijmy, że to zdanie wypowiedział Hauptmann po otrzymaniu od Lorentza dokumentu stwierdzającego, że willa Wiesenstein jest pod opieką Rządu Polskiego i nie podlega rekwizycji. Inny fragment jego pracy, kiedy dotarł zdjęć i relacji ze spotkania z byłym dziennikarzem Władysławem Grzędzielskim, który również tuż po wojnie odwiedził Hauptmanna, w ogóle znalazł się w tym filmie. Na premierze w Neubrandenburgu zrobił się skandal. Po uroczystej projekcji filmu Stando wstał i powiedział, co o tym sądzi. Dobitnie, o pomijaniu wkładu Polaków w powojenną pomoc Hauptmannowi. I nie przysiadł się do stołu dla oficjeli, bo nie tam było jego miejsce. Uznał, że skoro dotarł do Polaków, którzy w tamtych trudnych czasach wznieśli się ponad urazy, kiedy pamięć piekła jak sól, i w pierwszym roku po wojnie pomagali pisarzowi i jego domowi, to nie można takich rzeczy przemilczać. A on odszukał Polaków, którzy się na to zdobyli! Na tym polegała dalekowzroczność takich ludzi, jak Lorentz, jeleniogórski starosta Wojciech Tabaka, jego sekretarz, później student architektury Politechniki Warszawskiej – Zdzisław Straszak i inni. Dlatego Stando uparł się, że jego dokumentacja filmowa nie mogą zaginąć. I tak powstały – ważne dla nas dwa dokumenty filmowe na ten temat – najpierw „Hauptmann 1945-1946” a potem „7 i pół tygodnia”. Nie chciałem polemizować z Blochwitzem. Chciałem swoją wiedzę, ważną historycznie, filmowo uzupełnić. Stąd te dwa moje filmy. W imię historycznej prawdy – podsumowywał Stando. To dzięki zachowanym i nieznanym wcześniej listom żony Hauptmanna do Polaka Zdzisława Straszaka a także listowi pielęgniarza Hauptmanna Paula Metzkowa dowiadujemy się o problemach tego nietypowego w powojennej Polsce domu. Była to prośba o dostarczenie 60 ton koksu na ogrzanie willi, i to w czasach, gdy opału brakowało. Prośba, która nie wymaga komentarza. A jaki był finał? Interwencja studenta Straszaka u ministra Stefana Jędrychowskiego, jego zgoda a potem osobisty nadzór Straszaka, by koks z wałbrzyskiej kopalni mógł dotrzeć do Agnieszkowa, pokazuje zaangażowanie Polaków. Mało tego, węgiel dostarczono za darmo, choć Tamara Straszak opowiadała w filmie, że Zdzisław, by wszystko pomyślnie załatwić, udał się do Wałbrzycha z dwiema skrzynkami wódki. Bo należało załatwić ciężarówki, którymi koks z Wałbrzycha dotrze do Agnieszkowa. Jak zauważał reżyser : listy nie stanowią dla dokumentalisty frapującego materiału, chyba że dociera on do takich listów. Z listów tych wiemy, że Straszak zabiegał przez prof. Lorentza o wystawienie w zrujnowanej Warszawie jednej ze sztuk Hauptmanna, najchętniej „Tkaczy” . Odważny pomysł, pokazujący jak przyszłościowo i dalekowzrocznie myślał. Pracując w Jeleniej Górze, później studiując w Warszawie, Straszak odwiedzał Hauptmanna kilkukrotnie. Długo rozmawiał, no i przez ministra Stefana Jędrychowskiego załatwił koks na zimę. w zrujnowanej wojną stolicy. Z kolei w korespondencji Hauptmanna do Straszaka jakże ważne jest ostatnie zdanie: w interesie obu naszych narodów i dla odbudowy obu krajów pragnąłbym takiego zrozumienia i wzajemnego oddania, jakim obaj nauczyliśmy się nawzajem obdarzać. Pada ono 5 grudnia 1945 roku. Dodajmy, że bogaty filmowy dorobek Roberta Stando i zachowana dokumentacja są dziś inspiracją do pracy naszego Muzeum Miejskiego „Dom Gerharta Hauptmanna” w Jeleniej Górze. Dzięki jego filmom odnalezione zostały pamiątki i dokumenty po pisarzu, które możemy dziś oglądać w naszym muzeum: zdjęcia z dedykacjami, listy z prośbą o pomoc czy darowane Polakom książki. Od dwóch lat czynna jest stała wystawa „Gerhart Hauptmann i Polacy 1945-1946”, muzeum wydało nowe publikacje książkowe na ten temat i pracuje nad kolejnymi, które są wielkim zaskoczeniem, zwłaszcza dla turystów niemieckich, którzy tych faktów przez lata nie znali. Z wszystkich filmów Roberta Stando bije profesjonalizm twórczy, poparty głęboką wiedzą, niemal detektywistyczną pracą badawczą i zgromadzoną dokumentacją. No i szczęście, które w ten profesji mieć trzeba, a Robert je miał, gdy odkrywa się a potem okiem kamery powraca do zdarzeń z przeszłości. Na taśmie filmowej zarejestrował wielu świadków historii. Gdyby nie on, wielu spraw nigdy nie poznalibyśmy. Nasze muzeum planuje w maju podczas tegorocznej Nocy Muzeów zorganizować wieczór filmów dokumentalnych poświęcony zmarłemu 12 stycznia br. reżyserowi. Robert Stando został pochowany 25 stycznia 2022 roku w Warszawie na cmentarzu Powązki Wojskowe.
Janusz Skowroński
Regina Chrześcijańska - z medalem Przyjaciela Muzeum 2021
Pani Regina Chrześcijańska, właścicielka jeleniogórskiego wydawnictwa AD REM została uhonorowana pamiątkowym medalem "Przyjaciela Muzeum". Miało to miejsce w naszym muzeum 16 grudnia podczas tradycyjnej Wigilii Literackiej. W spotkaniu uczestniczyło aż siedmioro lokalnych poetów (niektórzy już publikowali i to nawet w... AD REM). Przypomnijmy, że w poprzednich trzech latach w ten sam sposób docenieni zostali aktor Jacek Paruszyński, germanista prof. dr hab. Krzysztof A. Kuczyński i przedsiębiorca budowlany Krzysztof Siudak, którzy cały czas współpracują z Domem Gerharta Hauptmanna. Tegorocznej "medalistce" bardzo serdecznie gratulujemy!
Wigilia literacka w Domu Gerharta Hauptmanna
Członkowie Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej z prezes Danutą Mysłek, liderką Grupy nieformalnej NURT z Lubania Krystyną Sławińską oraz debiutującą w 2007 roku w innych wówczas strukturach Stowarzyszenia w Cieniu Lipy Czarnoleskiej wierszem „Utopić smutek w Podgórzyńskich Śtawach” autorką tomiku wierszy wydanego w br. Joanną Marcinkowską wypełniali przestrzeń domu noblisty - niegdyś to „Wiesenstein” (Łąkowy Kamień), dziś Muzeum Miejskie - literackimi owocami pracy twórczej.
Wigilie literackie od 2008 roku były wpisane w tradycję Muzeum Miejskiego Dom Gerharta Hauptmanna. Rozpoczynana w tym zaczarowanym dla literatów miejscu, kiedy to dyrektorem była Julita Zaprucka, kończyła się w Borowicach u śp. bliskiego literatom przyjaciela — członka stowarzyszenia.
Już na wejściu przybywającym udzieliła się niepowtarzalna atmosfera świątecznego i uroczystego nastroju w gronie nietuzinkowych z pasjami osób. I tak Zbyszek Jurczenko przy akompaniamencie pianina zachwycał każdego już w drzwiach kolędami. Dyrektor Muzeum Miejskiego Dom Gerharta Hauptmanna – Janusz Skowroński wachlarzem wiedzy historycznej regionu. Ks. Andrzej Płaza wiedzą z zakresu nietuzinkowego hobby, o czym szerzej poniżej. Aleksandra Bieniek; śpiewem i grą na pianinie (m.in. „Dni, których nie znamy”, „Mizerna licha”), Magdalena Borejko: grą na gitarze, śpiewem (m.in. „Kolęda dla nieobecnych” – dedykowana Ojcu wykonawczyni, „Nie jesteś sama”, „Cicha noc”).
W literacki nastrój wprowadzali: Jerzy Tański, dedykując obecnym wiersz „Wigilijna Noc”, następnie Krystyna Sławińska przeczytała wybrane swoje i Huberta Horbowskiego wiersze w tym limeryki. Izabella Rochnowska zachwyciła i przywołała refleksje u słuchaczy wierszem dedykowanym dziadkom – Zima 1941 roku. Debiutantka literacka stowarzyszenia (2007), a dziś własnego tomiku Joanna Marcinkowska czytaną twórczością wprowadziła obecnych w swój świat. A Danuta Mysłek dedykowała wiersze nieobecnym: babci Annie i Ojcu, zapoznając Gości ze zdarzeniem z czasu stanu wojennego, jakiego doświadczyli z ojcem w dniu 28 grudnia 1981 roku.
Gościem specjalnym wydarzenia była Regina Chrześcijańska z Wydawnictwa Poligrafia AD REM, która otrzymała w tym wyjątkowym dniu prestiżowe odznaczenie, „Medal Przyjaciela Muzeum”.
Spotkanie wigilii literackiej, połączonej z unikatową wystawą, otworzył oraz powitał obecnych w Rajskiej Hali Avenariusa dyrektor Muzeum Miejskiego Dom Gerharta Hauptmanna – Janusz Skowroński. Mówca wprowadził obecnych w etiologię Rajskiej Hali, wgłębiając słuchaczy w treści malowidła przedstawiającego „Rajski ogród”. Po czym wraz z ks. Andrzejem Płazą (proboszczem jagniątkowskiego kościoła) zabrał gości na niepowtarzalną wystawę filatelistycznych zbiorów księdza pt. „Wielkość tajemnicy wcielenia”. Boże Narodzenie na znaczkach pocztowych. Widza, a zarazem słuchacza z pomocą prezentowanych znaczków, kopert, datowników, karty maximum ks. Andrzej Płaza zabrał w podróż po dziejach Chrystusa. W bogatym zbiorze uczestnicy obejrzeli m.in. najstarszy znaczek świata poświęcony Bożemu Narodzeniu (Kanada 1898). Na wystawie znalazły się również walory pocztowe z Oberndorf k. Salzburga miejsca, w którym w roku 1918 powstała najstarsza kolęda świata „Cicha noc”.
Wspólna modlitwa, płynące z serca życzenia, poczęstunek, a także drobne upominki, jak tradycja Polska nakazuje też były.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Rady Miejskiej, reprezentowały ją panie z komisji kultury: Anna Bałkowska i Elżbieta Wojtyna. Nie zabrakło też regionalnych filatelistów. I osób rozprawiających o etymologii nazwiska rodowego ks. Kubka, którego wspominaliśmy na tym spotkaniu.
Wigilijna noc Jerzy Tański
Wigilia
To noc niepowtarzalna w świecie
Gdy idziesz drogą życia
Nie zatrzymuj się bez celu
Zagubiona myśl wędrowcy
Przechodzącego obok okien
Wigilijnej życzliwości
Pusty talerz i krzesło
Oczekują na przybysza
Na tych - którzy odeszli do wieczności
Noc ta to symbolika wielka
To czas, w którym wszyscy cieszą się
Zwykłą ludzką życzliwością
Tą dana od Boga
To czas rodzinnej radości
Ludzkiego pojednania
Tekst napisała Danuta Mysłek